Pierwsza MUZYCZNA książka dla dzieci Dana Browna!
Kod Leonarda da Vinci, Anioły i Demony, Inferno – zapewne te tytuły są Ci znane. A Symfonia Zwierząt? Tak, to wciąż ten sam autor. Dan Brown postawił na literaturę dziecięcą i to w dodatku muzyczną! Nie dość, że napisał tekst, to jeszcze skomponował do niej muzykę. Dla mnie była to jedna z najbardziej wyczekiwanych książek tego roku.
Książka dla dzieci, która spodoba się dorosłym
Myślę, że to akurat jest ważna kwestia. Nikt nie lubi czytać dziecku książki, która męczy dorosłego. Ta pozycja jednak powinna się spodobać i małym i dużym. Narratorem powieści jest Maestro Mysz, który przeprowadza nas przez historie różnych zwierząt opowiedziane wierszem (które na polski przetłumaczył Michał Rusinek). Mysz natomiast komentuje opowieści w formie krótkich życiowych lekcji np. Chroń się przed tym co złe, ale pamiętaj, by otwierać się na to, co dobre. Ta opcja jest przeznaczona raczej dla starszych odbiorców (a także tych całkiem dorosłych) i może być okazją do porozmawiania z dzieckiem na istotne tematy. Bardzo dużym atutem książki są ilustracje stworzone przez Susan Batori. Fakt, że graficznie w książce dzieje się dość dużo i czasem nie wiadomo na czym skupić wzrok. Może być to jednak plus, bo za każdym razem, gdy otwieramy książkę, możemy dostrzec coś nowego. Książka jest dość gruba (ma 48 stron), a strony są miękkie, więc ja mojej Ali (półtora roku) sam na sam z książką nie zostawiam. Czytamy za to po jednej historii dziennie i odtwarzamy przypisany do niej utwór muzyczny.
Ukryty kod dla fanów tajemnych szyfrów
Jako, że tata Alicji przeczytał większość książek Dana Browna, od razu się zorientował, że Symfonia Zwierząt jest pełna ukrytych kodów. Na każdej stronie znajdują się litery, które po prawidłowym ułożeniu tworzą nazwę instrumentu. Jeśli dobrze się przyjrzysz, to na końcu książki także znajdziesz kod, ale żeby go rozszyfrować, musisz poszukać wskazówek. Taka detektywistyczna zabawa spodoba się niejednemu starszakowi i myślę, że sprawi frajdę także rodzicom. My już rozszyfrowaliśmy zagadkę i nie było to wcale takie łatwe. Książka zawiera jeszcze kilka smaczków, ale przecież nie będę odbierać Ci całej zabawy. Warto uważnie przyglądać się ilustracjom i nie omijać żadnego szczegółu 🙂
Najważniejsze – muzyka!
Nie da się ukryć, że w tej książce to muzyka gra pierwsze skrzypce. Za pomocą specjalnie zaprojektowanej aplikacji, możemy zeskanować konkretną stronę w książce i posłuchać muzyki skomponowanej przez samego autora. Muszę powiedzieć, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, bo kompozycje są naprawdę niezłe. Jest to rodzaj muzyki ilustracyjnej, każdy utwór ma w pewien sposób naśladować zwierzę, o którym mowa na danej karcie książki. Kompozycje przypominają mi ścieżkę dźwiękową do filmu animowanego. Są krótkie, co jest dużą zaletą, bo w końcu ich odbiorcami mają być dzieci. Słuchanie utworów podczas czytania książki jest świetną okazją do oswajania się z muzyką poważną. Bardzo podoba nam się ścieżka dźwiękowa stworzona do historii o kangurach. W muzyce wręcz słychać, jak odbijają się od ziemi swoimi szerokimi stopami. Ciekawym zabiegiem jest także wykorzystanie oryginalnego śpiewu płetwala błękitnego w utworze o “Cudownym Wielorybie”. Myślę więc, że nawet dorośli niechętni muzyce klasycznej, mogliby przekonać się do kompozycji Dana Browna. Podejrzewam, że większość z nas nie zdawała się sobie sprawy z muzycznej pasji pisarza (na końcu książki dowiadujemy się, że Dan Brown muzykował od najmłodszych lat). Wszystkie utwory wykonywane są przez Zagreb Festival Orchestra, którą dyryguje chorwacki dyrygent, Miran Vaupotić.
Cały bajer w aplikacji
Aplikacja została tak zaprojektowana, by łatwo można było znaleźć utwór ilustrujący dane zwierzę. Wystarczy ją zainstalować, odpalić, najechać kamerą na wybraną ilustrację, a muzyka odtworzy się sama. Poniżej filmik autorstwa wydawnictwa Debit, na którym można zobaczyć jak działa aplikacja:
Warto jednak dodać, że aplikacja nie jest potrzebna, by odtworzyć muzykę. Cały album dostępny jest np. na Spotify pod nazwą “Wild Symphony”. Na świecie odbywają się też koncerty “Wild Symphony live”. Kto wie, może dotrą i do Polski.
Mam cichą nadzieję, że “Symfonia zwierząt” jest początkiem jakiejś większej serii. Na rynku wciąż brakuje literatury dziecięcej o tematyce muzycznej. Połączenie książki z aplikacją odtwarzającą może zachęcić do tej pozycji również starsze dzieci. Z doświadczenia wiem jednak, że niejeden tata też się na nią skusi 😉
____________
Masz już “Symfonię Zwierząt” w swojej kolekcji? Jak wrażenia?
____________