Dla dziecka,  Muzyczne zabawy,  Niemowlęta,  Wszystkie wpisy

Nasze pierwsze zabawki dźwiękowe – do 6 m.ż.

Mówi się, że najlepszą zabawką dla niemowlaka jest mama lub tata. Jest w tym dużo prawdy, jednak każdy rodzic potrzebuje czegoś, co choć na dwie minuty mogłoby zająć te małe, niecierpliwe rączki.

Noworodek głównie ogląda zabawki, dlatego szukamy czegoś, co będzie można zawiesić. Pod koniec drugiego miesiąca maluch chętnie chwyci grzechotkę w rączkę, a w trzecim z radością wpakuje ją do buzi. Czwarty, piaty i szósty miesiąc życia to czas na odkrywanie możliwości zabawek. W tym wieku Ala zachwycała się różnorodnością wydawanych przez nie dźwięków. Poniżej przedstawiam propozycje, które sprawdziły się u nas.

Dla Noworodka
Właściwie noworodkowi nie potrzeba żadnych zabawek. Z tym, że akurat nam trafił się dość żywy egzemplarz i nawet w wieku dwóch tygodni Ala nie chciała leżeć spokojnie na przewijaku. Tu przyszły nam z pomocą ciche pozytywki. Mamy dwie, w tym jedna wisi właśnie nad przewijakiem. Drugą, misia pozytywkę Babydream dostaliśmy, gdy Ala miała dwa miesiące i od razu się w nim zakochała. Dla mnie podstawą jest dźwięk. Musi być subtelny, delikatny. Nie może drażnić. Gdy potrzebowałam odejść na chwilę od małej, z reguły zostawiałam ją właśnie z misiem. Do tej pory nawet, gdy jest zła potrafi wyciszyć się na chwilę, gdy usłyszy znajomy dźwięk pozytywki. Nieodłączny towarzysz podróży w foteliku samochodowym. Przy zakupie zabawki warto zwrócić uwagę na jakość brzmienia, ponieważ będziemy jej słuchać wielokrotnie.

Miś pozytywka Babydream

Po 1. miesiącu
W drugim miesiącu życia Ala lubiła poruszać tym, co miała na wysokości wzroku. Na zmianę po prawej lub lewej stronie kołyski przywieszona była zawieszka, lisek z grzechotką (swojego odczepiłam od leżaczka Tiny Love, ale podobny można znaleźć tutaj.). Kontrastujące kolory przyciągały jej uwagę, a gdy ruszyła rączką odzywał się dzwoneczek wewnątrz liska. Na tym etapie wystarczyła jej jedna, dwie zabawki tego typu.

Po 2. miesiącu
Niech żyje wszystko, co można wkładać do buzi! W przypadku Ali były to główne dwie zabawki: pszczoła grzechotka Skip Hop i kostka sensoryczna Babydream. Obie dostaliśmy w prezencie. Pszczoła teoretycznie jest przeznaczona dla dzieci od 3. miesiąca życia. Powodem jest zapewne to, ze nie jest lekka. Alicja należy jednak do tych większych dzieci i chętnie bawiła się nią już po 8. tygodniu życia. Nie potrafiła jeszcze sprawić, by zagrzechotała (lubiła, gdy ją to do robiłam), ale z chęcią łapała za kolorowe rączki i wkładała sobie czułki pszczoły do buzi. Z czasem zauważyła, że przy poruszaniu zabawką, w środku coś się odzywa.

Pszczoła grzechotka Skip Hop

Kostka sensoryczna była absolutnym hitem do 5 m.ż. Jest kolorowa, ma szeleszczące metki, gryzaki przywieszone z różnych stron i lusterko. Od razu spodobał mi się klarowny dźwięk wydawany przez kostkę nawet przy najmniejszym ruchu. Posiada też uchwyt, dzięki czemu można ją zawiesić w dowolnym miejscu.

Kostka sensoryczna Babydream

Po 3. miesiącu
W drugim miesiącu życia Ala dostała w prezencie kontrastową, czerwoną książeczkę “Grzechotkę” (wyd. Wilga). Oglądaniem obrazków zainteresowała się koło 8. tygodnia. Naprawdę się zainteresowała! Potrafiła wpatrywać się w ilustracje nawet 15 minut, co jest bardzo długim czasem dla tak małego dziecka (teraz już niestety trwa to dużo krócej). W końcu postanowiliśmy kupić pozostałe części z tej serii (zieloną, żółtą i niebieską) i to był strzał w dziesiątkę, bo oglądamy i czytamy je do tej pory. Jednak nie o obrazkach chciałam Wam powiedzieć, ale o grzechotce, wokół której stworzone są wszystkie ilustracje. W plastikowej kopule umieszczone są drobne kuleczki, które przemieszczają się przy każdym ruchu książką. Ala odkryła tę funkcjonalność pod koniec czwartego miesiąca, gdy sama wolała trzymać książeczkę. Wcześniej to my grzechotaliśmy nią podczas czytania. Polecam! Książeczki są niedrogie, ale na tym etapie pobudzają wiele zmysłów. No, i chyba dobrze się je gryzie.

Książki z serii “Grzechotka” wyd. Wilga

Po 4. miesiącu
Przyszedł czas na grzechotkę, którą można złapać w rączkę. Jeszcze nie marakas, coś bardziej zabawkowego. Szukałam czegoś, co będzie można łatwo złapać oraz będzie miało miękkie zakończenie, które Ala bez problemu włoży do buzi. Przyznam, że trudno mi było znaleźć coś odpowiedniego. Finalnie zainteresowałam się grzechotkami Balibazoo. Spodobała mi się rybka Felicity, ale nie byłam pewna co do uchwytu. Producent twierdził, że rybkę należy złapać za kulkę grzechotkę. Trudno mi to było sobie wyobrazić. Nie znalazłam jednak niczego lepszego, więc zanim zamówiłam zapytałam męża czy będzie w stanie usunąć kółka na rączce. Uznał, że tak (bidulek, przepiłowywał jedno kółko pół godziny, więc drugie zostawiliśmy 😉).
Rybka grzechotka spełniła swoje zadanie. Ala z łatwością chwyta za rączkę i potrząsa zabawką. Spodobał jej się też szeleszczący ogon. Największym jednak hitem jest połączenie rybki z książeczką “Grzechotką”. Gdy rybka wygląda przez otwór w książeczce, Ala śmieje się w głos i próbuje ją przeciągnąć na drugą stronę. Świetne ćwiczenie manualne.

Rybka “Felicity” Balibazoo (po przeróbce)

Po 5. miesiącu
Macie w domu małe gryzaki? A pudełko? No to macie zabawkę. Pewnego Ala zaczęła przewracać i turlać zamknięte pudełko, które przeznaczyłam do przechowywania gryzaków. Obracające się w nim zabawki wydają dźwięki i Ala szybko zauważyła, że gdy rusza pudełkiem, zabawki grzechocą. Po zdjęciu przeze mnie pokrywki przewracała pudełko i starała się wyjąć gryzaki. Na rynku dostępne są kule, które mają podobne zastosowanie. Jak widać nie zawsze trzeba kupować coś gotowego. Czasem wystarczy zainspirować się tym, co mamy w domu.

__________

A Wasze dzieci? Mają ulubione zabawki dźwiękowe? A może Wy mieliście w dzieciństwie ukochaną grzechotkę?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *