Dla rodzica,  Muzyka a rozwój dziecka,  Rozmowy o muzyce,  Wszystkie wpisy

Co ma nauka tolerancji do słuchania muzyki świata?

Moja dzisiejsza bohaterka zapewne nie pamięta tej historii. Ania była jedną z pierwszych osób, które spotkałam po przekroczeniu murów Uniwersytetu Muzycznego. Siedziała pod salą Rytmiki. Była świeżo upieczoną absolwentką studiów magisterskich, więc wypytywałam ją jak się studiuje Rytmikę. Do dziś pamiętam, co mi powiedziała:

“Wiesz, studia to dopiero początek. Jeśli naprawdę chcesz się rozwijać, musisz sama poszerzać swoje horyzonty i być otwarta na zdobywanie nowych doświadczeń”. Miała rację. Dziś goszczę ją na blogu, by pokazać Wam jej najnowszy projekt, który jest właśnie takim poszerzaniem horyzontów, ale tym razem – dla naszych dzieci. Choć muszę przyznać, że i ja sporo się z niego dowiedziałam. W miniserialu muzycznym “Słuchanie świata” Ania połączyła elementy umuzykalnienia najmłodszych z etnomuzykologią (dziedzina nauki zajmująca się badaniami nad muzyką tradycyjną). Serial jest od niedawna dostępny na YouTube, a jego autorka opowie Wam dlaczego warto puścić go swojemu dziecku.

Natalia: Skąd pomysł na taki projekt?

Ania: Znajomy akordeonista podzielił się ze mną informacją o Programie „Mobilni w kulturze”, skierowanym do artystów działających w Warszawie. Postanowiłam stworzyć projekt, który będzie odpowiedzią na obecną sytuację epidemiczną i związane z nią ograniczenia. Stąd „Słuchanie świata” — muzyczne podróże, w które można wyruszać bez wychodzenia z domu. Z ponad 830 wniosków, dofinansowanie otrzymały 122, w tym mój. Dzięki finansowemu wsparciu mogłam zrealizować swoje marzenie — połączenie różnych moich pasji: komponowania, umuzykalniania dzieci, wykładania etnomuzykologii i rysowania.

Tych nagrań nie można nazwać po prostu zabawami muzycznymi. Składa się na nie bardzo wiele różnych elementów i wątków. Co chciałaś w nich przekazać małemu słuchaczowi?

Dzieci z natury na krótko skupiają uwagę, szybko się nudzą, stąd różne elementy i zmienność rodzajów aktywności. Starałam ułożyć poszczególne odcinki tak, by ruch i odpoczynek występowały naprzemiennie. Treść zajęć to połączenie elementów umuzykalnienia, które znamy z przedszkola, z wykładami z etnomuzykologii. W „Słuchaniu świata” pojawiają się ćwiczenia związane z rytmiką, tj. wstęp do lekcji, inhibicja-incytacja (hamowanie-pobudzanie), swobodny ruch do muzyki. W przerwach od aktywności ruchowej staram się przekazywać zagadnienia, o których opowiadam studentom na Uniwersytecie Muzycznym. Wiadomości te nie służą jedynie poznaniu nowych instrumentów czy sposobów śpiewu, zależało mi na pokazaniu dzieciom różnorodności, która początkowo zadziwia, a z czasem zachwyca. W jaki sposób można nauczyć tolerancji, akceptacji, „miłości do bliźniego”? Moim zdaniem poprzez pokazywanie od najmłodszych lat bogactwa kulturowego. To, że jesteśmy tacy, a nie inni w dużej mierze zależy od miejsca, w którym się urodziliśmy. Niby oczywiste, ale często o tym zapominamy. Zainspirowało mnie to do zastanowienia się jak ja, z zawodu muzyk, mogę nauczyć moje dziecko miłości do ludzi, miłości która nie wyklucza. Jednym ze sposobów jest słuchanie ich, słuchanie świata i poznawanie go. Ponadto młody człowiek dzięki temu buduje własną tożsamość, także kulturową.

Dzieciom w jakim wieku dedykujesz swój projekt? I czy lepiej, by dzieci oglądały nagrania same czy w towarzystwie rodzica?

Z uwagi na proste ćwiczenia umuzykalniające „Słuchanie świata” skierowane jest głównie do dzieci w wieku od 2,5 do 6 lat, ale informacje etnomuzykologiczne będą interesujące także dla starszych dzieci. Plusem umieszczenia miniserialu na YouTube jest możliwość przewijania filmów 😉
Im młodsze dziecko, tym większe powinno być zaangażowanie rodzica podczas oglądania „Słuchania świata”. Może pewne rzeczy wytłumaczyć, przypomnieć. Warto dodać, że poszczególne odcinki łączą się ze sobą, tworząc historię. Widzimy jak Etnuś — tytułowy miś — staje się coraz bardziej otwarty na muzykowanie, poznawanie nowych rzeczy. Proponuję oglądać odcinki w chronologicznej kolejności. Odbiorcami treści dla dzieci przeważnie są też rodzice. Z doświadczenia wiem, że odtwarzanie 10 raz tej samej „piosenki z kotkiem” może być dla dorosłych, delikatnie mówiąc, mało odkrywcze. Wydaje mi się, że „Słuchanie świata” pozwoli i im poznać coś nowego.

Jeśli chodzi o animację czy muzykę, mam wrażenie, że postawiłaś na minimalizm. Czy to był celowy zabieg?

Projekt złożony do Programu Mobilni w kulturze zakładał stworzenie pięciu ok. 20-minutowych odcinków o różnych kulturach. Wiele decyzji dotyczących formy, proporcji czy włożonej pracy, było zdeterminowanych treścią i krótkim terminem realizacji projektu. Mojej muzyki jest niewiele, pojawia się w stałych elementach zajęć i czasami w zabawach. Muzyki tradycyjnej jest więcej, choć przeważnie nie są to długie fragmenty, by nie zanudzić małych słuchaczy. Na kanale YouTube znajduje się playlista z nagraniami wykorzystanymi w serialu. Jest ona uzupełnieniem zajęć, ale może być także inspiracją dla rodziców, którzy odwlekają moment włączania filmów czy bajek swojemu dziecku. Animacje, które być może wyglądają na proste, to długie godziny pracy. Postanowiłam sama narysować zwierzęta, samolot i prawie wszystkie elementy, a potem Paweł Frąckiewicz w magiczny sposób je ożywił. Szczerze mówiąc, nie zdawałam sobie sprawy z tego, że zrobienie kilku sekund animacji może trwać kilka godzin.

Akurat ten wizualny minimalizm w “Słuchaniu świata” to dla mnie duży plus, bo uważam, że małe dzieci nie powinny oglądać animacji, które mogłyby je w zbyt dużym stopniu pobudzić 🙂 Podczas naszych rozmów często podkreślałaś, że tworząc ten projekt, zależało Ci na pokazywaniu różnorodnej muzyki. Dlaczego jest to dla Ciebie ważne?

„Chiński śpiew jest jak wycie kota, który połknął ropuchę. Ich instrumenty są prawdziwymi narzędziami tortur” — to opinia XIX-wiecznego kompozytora, Hektora Berlioza. Od tej pory sporo się zmieniło, ale często zachodnioeuropejską muzykę uważa się za szczyt osiągnięć muzycznych. Uczenie świadomości kulturowej, tolerancji to jedno, ale jako muzyk uważam, że system dur-moll zbyt mocno wrósł w nas, Europejczyków. Im młodsze dziecko, tym większa otwartość na muzykę, na dźwięk jako taki. Nasze, „dorosłe uszy” są sprofilowane przez to, czego słuchaliśmy i słuchamy (nawet mimowolnie, np. w sklepie, telewizji). Uważam, że warto tę dziecięcą otwartość umysłu wykorzystać. Warto przypomnieć, że małe dzieci uczą się przez różnicowanie. Zrozumieją dzień jeśli zobaczą noc itp. Stąd moje próby zachęcenia rodziców do wyjścia poza swoją strefę komfortu i posłuchanie choćby śpiewu inuickiego. W mojej długoletniej pracy w warszawskich przedszkolach zauważyłam, że w repertuarze pojawiają się przeważnie durowe, szybkie piosenki, w dwudzielnym metrum, które podczas występu zrobią wrażenie na rodzicach… Czasami trafi się molowa piosenka „na trzy” 🙂 Taki brak różnorodności nie przynosi dobrych skutków, to jak ciągłe jedzenie samych jabłek. Podtrzymywanie dziecięcej otwartości na bogactwo świata dźwięków daje także nadzieję na to, że współczesna muzyka klasyczna, często awangardowa, będzie miała szersze grono odbiorców, ale to już tamat na inną rozmowę 🙂

__________

A jak u Was ze słuchaniem muzyki różnych kultur? Czy Wasze dzieci mają już pierwsze doświadczenia w tym zakresie? Jeśli nie, przedstawcie im urokliwego misia Etnusia i koniecznie dajcie Ani znać jak Wam się podobało na Fanpage’u “Słuchanie świata“.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *